11:29 AM

Makijaż dzienny z paletką KOBO My Favourite Colors | CIEPŁY MAKIJAŻ - burgundy i pomarańcze

Makijaż dzienny z paletką KOBO My Favourite Colors | CIEPŁY MAKIJAŻ - burgundy i pomarańcze

11:29 AM

Makijaż dzienny z paletką KOBO My Favourite Colors | CIEPŁY MAKIJAŻ - burgundy i pomarańcze

Hej!

Dzisiaj mam dla Was post z makijażem wykonanym paletką KOBO My Favourite Colors by Daniel Sobieśniewski. Jeśli chcecie wiedzieć co sądzę o tej palecie i zobaczyć prezentację kolorów to odsyłam do tego postu.
Makijaż jaki stworzyłam tym razem to dzienna propozycja w odcieniach brązu, burgundu i pomarańczy, czyli dosyć zdecydowanych kolorów. Jednak, jeśli użyjemy ich z umiarem i dobrze rozetrzemy, taki makijaż zyska niebanalny charakter i delikatność.


Zapraszam do obejrzenia zdjęć, a pod spodem możecie zobaczyć całą listę kosmetyków użytą w tym makijażu. Mam nadzieję, że macie się naprawdę dobrze i do następnego, pa!















Lista kosmetyków:
Smashbox Primer Water
MAC Pro Longwear Foundation NC20
L'Oreal True Match Concealer Vanilla
RCMA Translucent Powder
ECOCERA puder ryżowy
Golden Rose Cream Blush Stick 103
Golden Rose Cream Highlighter Stick 2
Glam POP Kontur
Glam POP Celebrytka
Golden Rose Mineral Terracotta Powder 4
Inglot Eyeshadow Keeper
Kobo My Favourite Colors by Daniel Sobieśniewski
Zoeva Naturally Yours (jeden odcień, neutralny, średni brąz z palety)
Estee Lauder Sumptuous Extreme Waterproof Mascara
Delia konturówka do ust 20

7:29 PM

Nowości kosmetyczne, pierwsze wrażenia | KOBO, SMASHBOX, NYX, ESTEE LAUDER, WIBO, GOLDEN ROSE

Nowości kosmetyczne, pierwsze wrażenia | KOBO, SMASHBOX, NYX, ESTEE LAUDER, WIBO, GOLDEN ROSE

7:29 PM

Nowości kosmetyczne, pierwsze wrażenia | KOBO, SMASHBOX, NYX, ESTEE LAUDER, WIBO, GOLDEN ROSE

Hej,

Dzisiaj zapraszam Was na wpis o nowych kosmetykach kolorowych, jakie zakupiłam w ostatnim miesiącu. Na niektóre polowałam dość długo i gdy wreszcie je sobie sprawiłam, cieszyłam się jak dziecko:) Jakie to nowości?

W mojej miejscowości drogeria Natura jest niezwykle słabo wyposażona w asortyment KOBO i po paletę Daniela Sobieśniewskiego My Favourite Colors musiałam udać się do sąsiedniego miasta. Jestem szczęściarą, bo została tylko jedna sztuka, która czekała jakby specjalnie na mnie. Od razu po nią złapałam i zgarnęłam również dwa cudowne pigmenty sypkie Kiwi Secret i Bordeaux.



Paletka ma w sobie same ciepłe kolory i oprócz dwóch cieni jest cała matowa. Fajną opcją jest łatwa możliwość wyjęcia poszczególnych cieni, gdy nam się któryś kolor skończy lub kiedy chcemy go podmienić.

Pracowałam z tą paletą dopiero jeden raz ale już widzę, że cienie są intensywne i rozcierają się bardzo łatwo, nie tracąc przy tym pigmentu. Jedyny zarzut jaki mam jest taki, że cienie mogłyby być głębiej osadzone, żeby opakowanie się tak nie brudziło. Poza tym czerń mogłaby być czerniejsza.


Tutaj możecie zobaczyć wszystkie kolory na dłoni:




Teraz skupmy się na pigmentach, które są równie piękne i intensywne jak cienie w palecie. Odcień Kiwi Secret to limonkowo-złoty odcień mieniący się bardzo mocno, który nałożyłam w moim makijażu w kąciki wewnętrzne przy użyciu Nyx Glitter Primer.



Odcień Bordeoux, to jak sama nazwa mówi bordowy pigment, mieniący się delikatnie na różowo. Myślę, że będzie idealnie pasował do odcieni paletki Daniela i nie mogę się doczekać kiedy przetestuję go na oku.



Podsumowując: z paletki KOBO jstem bardzo zadowolona i na pewno użyję jej w wielu swoich makijażach, zarówno dziennych, jak i tych bardziej artystycznych. Jeśli chodzi o pigmenty, to praca z nimi jest bezproblemowa i stanowią dodatkowy, nietuzinkowy akcent w każdym makijażu. Kiwi Secret będzie na pewno często używany do rozświetlania kącików, tak zresztą jak inne pigmenty, które posiadam Sea Shell, czy Misty Rose.

Jeśli już o cieniach sypkich mowa, w końcu zdecydowałam się na kupno zachwalanego Nyx Glitter Primer, czyli bazy lub kleju do brokatu. Baza jest lepka i ma delikatny perłowy kolor. Przykleja zarówno brokat, jak i drobniej zmielone pigmenty, dzięki czemu nie osypują się w ciągu dnia na twarz i są trwałe. Baza ta nie tworzy zastygającej skorupy na powiece, co na pewno jest plusem. Myślę, że Glitter Primer jest bardzo przydatnym gadżetem, który każda makijażystka powinna mieć w swoich zbiorach.



Do pary dokupiłam również brokat Nyx Glitter Brilliants w odcieniu 06 i są to głownie srebrne płateczki przeplecione innymi kolorami. Widać tu pomarańczowy, fioletowy, niebieski i różowy. Ten odcień jest na prawdę uniwersalny i pasuje do wielu makijaży. Zresztą same zobaczcie:


Ostatnio zakupiłam również dwie metaliczne zabawki, czyli Golden Rose Style Liner Metallic w odcieniu 1 - metaliczny niebieski tusz do kresek oraz cień Metals Metallic Liquid Eyeshadow w odcieniu 106.





Zarówno eyeliner, jak i cień w kremie są bardzo intensywne i zastygają na powiece. Cień metaliczny 106 ma kolor starego złota z oliwkową nutą i myślę, że jest to wyjątkowy odcień, który będzie pasował zarówno do złotych i brązowych cieni, jak i w zestawieniu z morskimi nutami. Cień zastyga bardzo szybko ale jeśli macie tłuste powieki, musicie nałożyć pod niego bazę, bo inaczej cień się zroluje w załamaniu.

Oba kosmetyki gorąco polecam, ze względu na wspaniałe kolory i uniwersalność. Możemy zrobić nimi tylko kolorowe akcenty, zastosować solo lub jako bazę pod inne cienie.

Kolejną rzeczą, jaką zakupiłam niedawno jest płynny rozświetlacz z Makeup Revolution Unicorn Elixir. Jak nazwa wskazuje, rozświetlacz mieni się na "jednorożcowe" kolory tęczy, jest mocno perłowy i posiada delikatne drobinki.



Nie jest to kosmetyk, który musicie mieć. Nie polecam go jakoś szczególnie. Dlaczego? Nie daje jakiegoś wyjątkowego efektu, jego konsystencja mnie nie przekonuje. Jest tłusty i nie do końca zastyga, więc trzeba uważać z podkładami, chociaż nie zaobserwowałam, żeby podkład się roztopił lub wytarł w kontakcie z tym rozświetlaczem. Co mnie na prawdę odpycha od tego kosmetyku to zapach. Co tu dużo mówić, ten rozświetlacz śmierdzi chemią i przypomina mi zapach benzyny... Kosmeytyk będzie przeze mnie używany głównie do filmików, czy sesji zdjęciowych, bo na kamerze wygląda bardzo ładnie.

Przechodząc dalej, ostatnio odkryłam genialną kredkę do oczu w kolorze intensywnej czerni z Wibo Incredible Black Matte and Lasting. Jeśli szukacie na prawde czarnej kredki, która jest miękka, dobrze się rozciera i zastyga, to serdecznie ją Wam polecam, tym bardziej, że kosztuje kilkanaście złotych. Bardzo chętnie po nią sięgam do malowania linii wodnej, czy przyciemniania linii rzęs. Kredka jest trwała, ale nie jest wodoodporna, więc miejcie to na uwadzę malując się na większe wyjście.



Ostatnimi nowościami, które przyszły do mnie niedawno po długiej drodze (na przesyłkę czekałam ponad miesiąc) są woda Smashbox Primer Water oraz tusz Estee Lauder Sumptuous Extreme Waterproof mascara.

Obu kosmetyków użyłam tylko raz i nie jestem w stanie wypowiedzieć się na ich temat konstruktywnie. Jeśli chodzi o bazę ze Smashboxa sama nie wiem co o niej myśleć, czy woda ma przedłużać działanie makijażu? Jedyne co zauważyłam to eliminację efektu ściągnięcia skóry przed makijażem, oraz po przypudrowaniu. Być może przy dłuższym stosowaniu zauważę jakieś pozytywne efekty i na pewno będę ich wypatrywać z uwagą, ponieważ na stronie Sephora, produkt ma wysoką ocenę, a nie kosztuje mało. Dobrze, że kupiłam mniejszą pojemność:) Plusem jest to, że kosmetyk nie ma alkoholu, olejów i silikonów w składzie, więc jest prawdopodobieństwo, że nie zapcha mi skóry.



Jeśli chodzi o tusz, to na pewno wiecie, że uwielbiam Estee Lauder Sumptuous Knockout Defining Lift and Fan, który używam już od dłuższego czasu. Jest to dla mnie tusz prawie idealny, prawie bo nie jest wodoodporny. Zamówiłam więc EL Sumptuous Extreme Waterproof, czyli wodoodporną wersję, jednak póki co nie widzę tego samego efektu, co przy niewodoodpornej wersji. W tamtej maskarze lubiłam subtelny efekt rozdzielenia i wydłużenia rzęs oraz podniesienia włosków. Jestem uzależniona od takiego efektu i już wszystkie inne tusze poszły w odstawkę. Wodoodporna wersja wydłuża rzęsy ale nie rozdziela ich tak dobrze jak tamta. Myślę, że jest to spowodowane tym, że tusz jest nowy, a wiecie, że czasem trzeba po prostu poczekać aż tusz troszkę podeschnie w opakowaniu. Z tamtym też tak miałam, więc będę cierpliwie czekać i dam znać, czy będzie to mój tusz idealny.

To już wszystkie nowości, którymi chciałam się podzielić. Jeśli mieliście któreś z wymienionych kosmetyków, koniecznie podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach. Zapraszam do obejrzenia zdjęć makijażu i tutorialu, jakiego wykonałam przy użyciu paletki z KOBO oraz pigmentu Kiwi Secret, rozświetlacza z MUR oraz nowego tuszu. Pełną listę kosmetyków z linkami znajdziecie pod filmikiem na youtube. Zachęcam do subskrypcji kanału. Trzymajcie się ciepło.





11:47 AM

Muzyczny piątek, czyli recenzja płyty | IAMAMIWHOAMI - FOUNTAIN

Muzyczny piątek, czyli recenzja płyty | IAMAMIWHOAMI - FOUNTAIN

11:47 AM

Muzyczny piątek, czyli recenzja płyty | IAMAMIWHOAMI - FOUNTAIN

Hej!

Po dłuższej przerwie od pisania recenzji płyt, miło mi powrócić do muzycznego piątku. Szykuję dla Was jeszcze jeden post, który pojawi się jutro, ale będzie to wpis makijażowy z tutorialem i obszerną recenzją nowośći kosmetycznych, z posiadania których jestem niesamowicie zadowolona.

Dzisiaj zapraszam na dawkę muzycznych wrażeń, które mam nadzieję zainspirują Was do tworzenia, tak jak było to w moim przypadku.


Album, który dzisiaj Wam przedstawię, jest trzecią płytą elektronicznego projektu iamamiwhoami i chciałam zaznaczyć, że wyróżniam ją tu ze względu również na oprawę video, która towarzyszy muzyce. Teledyski to w większości dodatek do utworów i przyznam, że nie przywiązuję zwykle do nich dużej wagi. Jeśli mamy do czynienia z artystami takimi, jak Jonna Lee wiadomo, że to co dzieję się w video jest nieodłączną częścią muzyki, a album jest również projektem wizualnym.

Nie będę tutaj rozpisywać się na temat tajemniczych początków zespołu, kiedy to ukazały się pierwsze surrealistyczne videoklipy ponad 7 lat temu i wszyscy spekulowali na temat wokalistki, która nie pokazywała jeszcze wtedy swojej twarzy. Wszyscy zastanawiali się wtedy kim jest ta wychodząca z drzew postać z umalowaną na czarno twarzą i białymi włosami, czy to może Lady Gaga? O tym możecie poczytać sobie w internecie :)

Płyta Fountain została wypuszczona w 2014, a zespół metodycznie publikował video do każdej piosenki na swoim youtubowym kanale.

Moje pierwsze odczucia po przesłuchaniu albumu były takie, że jest to mieszanka czegoś, co jak wiecie bardzo lubię w muzyce, czyli powrót do lat 80 z powiewem nowoczesnej świeżości. Jednocześnie płyta zdecydowanie jest najbardziej strawną i melodyjną płytą zespołu. Dla niektórych jest to na pewno zaletą, dla mnie pokazuje tylko wszechstronność iamamiwhoami. Niebanalny wokal i dopieszczone aranżacje sprawiają, że te melodyjne piosenki wpadają w ucho i zostają w waszej głowie na dłużej, a mimo dużej dawki elektroniki, album jest jednak popowy (co nie znaczy zły). Czytając teksty ciężko mi określić o czym jest ta płyta ale wiecie co?...zawsze skupiałam się bardziej na tym co czuję słuchając danej muzyki i wydaje mi się, że tak właśnie trzeba do tego podejść. Teksty Jonny Lee są enigmatyczne, a dźwięki mimo, że są popowe i porywające, w tekstach i melodii czuć nostalgię i gorycz. Wystarczy posłuchać utworu Chasing Kites, który jest chyba najbardziej melodyjnym kawałkiem na płycie i przeczytać słowa:

"Under the ocean, outcast with nowhere to go (nowhere to go, nowhere to go)
A brighter forecast where new winds will blow (we let it go, we let it go)
A storm is drawing near, come meet me when it's cleared
Waste my youth chasing kites, I know it'll blow out of my hand"

Zastanawiając się chwilę nad przesłaniem płyty, można powiedzieć, że mimo wszystko ma ona nadal ma w sobie pewien mrok i tajemniczość, które towarzyszą zespołowi od samego początku. W tekstach można wyczuć niepewność, smutek, zagubienie, a tekst piosenki "Last Dancer" w parze z melodią tworzy nieco przewrotną mieszankę:

"Look at the stars in the winter sky
Everything will bleed tonight
What a beautiful day to die"

Teraz czas wspomnieć o oprawie wizualnej, a tu tak zresztą jak muzycznie, teledyski są o wiele bardziej dopracowane technicznie, jak przy poprzednich projektach. Wysmakowane kadry, spójna kolorystyka i niesamowity klimat, stanowi dla mnie wielką inspirację przy tworzeniu fotografii, tym bardziej, że mam słabość do bieli i błękitów na zdjęciach, a te kolory dominują w teledyskach iamamiwhoami.

Polecam Wam serdecznie przyjrzeć się całej twórczości tego zespołu i zapraszam do przesłuchania kilku piosenek z płyty:









12:40 PM

Totalny mat. Cut crease w brązach i czerwone usta. Makijaż karnawałowy | URBAN DECAY, LAURA MERCIER, ZOEVA, GOLDEN ROSE

Totalny mat. Cut crease w brązach i czerwone usta. Makijaż karnawałowy | URBAN DECAY, LAURA MERCIER, ZOEVA, GOLDEN ROSE

12:40 PM

Totalny mat. Cut crease w brązach i czerwone usta. Makijaż karnawałowy | URBAN DECAY, LAURA MERCIER, ZOEVA, GOLDEN ROSE

Hej!

Wbrew karnawałowym trendom, postanowiłam zrobić tutorial do makijażu bez użycia brokatu i świecidełek. Jeśli źle czujecie się obsypane brokatem, to ten filmik jest dla Was :) Mam nadzieję, że są tu również fanki czerwonych ust, czyli wieczorowej klasyki. Jeśli brakuje Wam odwagi, śmiało możecie dobrać praktycznie każdy odcień pomadki, do tego makijażu oczu utrzymanego w neutralnej tonacji.

Mam nadzieję, że taka propozycja Wam się spodoba. Jeśli tak, proszę o komentarze i subskrypcję kanału ---> mój kanał

Listę wszystkich kosmetyków użytych w tym makijażu znajdziecie pod filmikiem na youtube.








7:05 PM

Ulubieńcy grudnia, pielęgnacja włosów i ciała. Minimalizm kosmetyczny. Gąbeczka lepsza niż Beauty Blender i trwałe pomadki | EVREE, ALTERRA, FACELLE, GOLDEN ROSE, FREEDOM, CLARINS

Ulubieńcy grudnia, pielęgnacja włosów i ciała. Minimalizm kosmetyczny. Gąbeczka lepsza niż Beauty Blender i trwałe pomadki | EVREE, ALTERRA, FACELLE, GOLDEN ROSE, FREEDOM, CLARINS

7:05 PM

Ulubieńcy grudnia, pielęgnacja włosów i ciała. Minimalizm kosmetyczny. Gąbeczka lepsza niż Beauty Blender i trwałe pomadki | EVREE, ALTERRA, FACELLE, GOLDEN ROSE, FREEDOM, CLARINS

Hej!

Mój pierwszy post w Nowym Roku postanowiłam zacząć od ulubionych kosmetyków, których z chęcią używałam w grudniu i nadal po nie sięgam.
Miło mi znów wrócić do blogowania po dwutygodniowej przerwie. Z wytęsknieniem czekałam na ferie, by w końcu móc napisać parę słów i zacząć nagrywać tutoriale.


Swoich ulubieńców zacznę od pielęgnacji.
Ostatnio przykładam większą wagę do nawilżenia włosów i skóry ciała. Zauważyłam, że moje włosy zdecydowanie lepiej wyglądają i układają się kiedy dostaną dużą dawkę nawilżenia.

Do pewnego czasu myłam codziennie włosy szamponem Dermena, który świetnie oczyszcza skórę głowy, przeciwdziała wypadaniu włosów, ale też niestety wysusza je przy dłuższym stosowaniu. Kiedy skóra głowy zaczęła mnie po prostu swędzieć, a włosy zrobiły się sianowate, postanowiłam przerzucić się na coś delikatniejszego.



Wróciłam do starej i sprawdzonej metody OMO (Odżywka-Mycie-Odżywka) i używam do tego płynu do higieny intymnej Facelle i odżywki Garnier Fructis Oil Repair & Butter z olejkiem kokosowym, masłem karite i olejkiem jojoba. Wydaje mi się, że kiedyś odżywka ta miała w składzie awokado i masło karite ale zmienili opakowanie, a przy tym wzbogacili jej skład? Sama nie wiem, bo nie mogłam znaleźć tamtej wersji, a ta zapachem, konsystencją i działaniem przypomina starą wersję. Dajcie znać, czy jest to nowa, ulepszona wersja, czy inny produkt :)

Co do płynu Facelle, nie zawiera on SLS ale po pierwszym zmiękczeniu włosów odżywką, pieni się idealnie i dobrze oczyszcza włosy nie wysuszając ich. Po umyciu nakładam jeszcze na chwilę odżywkę Garnier, na długość od połowy włosów, spłukuję i moje włosy są miękkie i puszyste, nie elektryzują się i nie plączą.


Jeśli chodzi o nawilżenie skóry, tu pomaga mi delikatne oczyszczanie za pomocą naturalnego mydełka z Alterry. Ostatnio upodobałam sobie to z granatem, uwielbiam jego zapach! Jakiś czas temu po serii różnych żeli pod prysznic, czy płynów do kąpieli, miałam ochotę na coś prostego. Mydło z Alterry znałam już wcześniej, używając go do mycia twarzy i pędzli. Teraz sprawdza się również do mycia całego ciała. Uzywam go razem z szorstką rękawicą (którą kupiłam chyba w Naturze).


Ponieważ sezon grzewczy daje skórze w kość, po kąpieli przeważnie muszę nawilżyć czymś skórę. Balsam, a właściwie masło do ciała, które sobie upodobałam to Wellness & Beauty z masłem Shea i olejkiem migdałowym. Wszystko jest w nim idealne - konsystencja, działanie, oraz to, że szybko się wchłania i pozostawia nieziemski zapach.



Nie ma chyba nic gorszego jak ściągnięta skóra dłoni. Dlatego bardzo często sięgam po krem do rąk marki Evree, który nie tylko idealnie nawilża dłonie, ale nie pozostawia tłustej warstwy i ma przyjemny, świeży zapach (kojarzy mi się z zapachem prania:)). Polecam!


Przejdę teraz do makijażowych ulubieńców. W tym poście pisałam o nowościach w moim kuferku i byłam zadowolona z podkładu Clarins Everlasting Foundation oraz średnio zadowolona z Laura Mercier Translucent Powder. Podkład nadal bardzo lubię i używam. Idealnie sprawdził się na klientkach z bardziej suchą od mojej cerą. Plus za fajny, żółty odcień (Sand). Sama również stosuję go dosyć często, czasem solo, czasem mieszam z innymi podkładami, a ostatnio bardzo fajnie mi gra z bazą Makeup Atelier Paris nawilżająco-matującą.



Puder Laury uważam za strzał w 10 jeśli chodzi o pracę z klientkami ale zauważyłam, że ostatnio chętniej sama po niego sięgam niż po inne, bardziej matujące pudry. Czyżby moja skóra zapragnęła rozświetlającego wykończenia? Jeśli czytaliście mój poprzedni wpis z nowościami kosmetycznymi, to wiecie, że oceniłam puder LM jako bardzo dobry jeśli chodzi o utrwalenie makijażu, natomiast słaby jeśli chodzi o trzymanie matu. Moja opinia się nie zmieniła ale nauczyłam się go stosować tak, aby sprawdzał się i na mojej, mieszanej cerze.



Przede wszystkim, po nałożeniu pudru LM na całą twarz, dodatkowo utrwalam sam środek twarzy pudrem ryżowym. Wtedy mam pewność, że mat utrzyma się dłużej, a cera nie jest bardzo ściągnięta. Jeśli używam bardziej matującego podkładu, typu Revlon Colorstay, czy Pierre Rene Skin Balance, to używam pudu Laury solo. Pod oczy daję go więcej, wtedy tusz mi się nie odbija pod oczami, a skóra wygląda na mega wygładzoną:)

Kolejnym ulubieńcem są produkty do ust. Chcę wyróżnić pomadki Max Factor Lipfinity, przede wszystkim za trwałość. (Trzymały się przez całą wigilijną kolację, a jadłam tłuste potrawy). A najczęściej ostatnio używam kredki do ust z firmy Delia. Kupiłam w ciemno dwa odcienie przez internet. Nie miałam chyba nigdy nic z tej firmy, a kredki kosztowały ok. 4zł :) Przypominają mi trochę konturówki z Golden Rose i są bardzo trwałe. Odcień, który posiadam jest idealnym odcieniem moich ust, wpadającym w ciepłe tony. Wszystkie napisy niestety się już pościerały z mojego opakowania ale pamiętam, że wzięłam odcienie 20 i 30, a kolor, który sobie upodobałam bardziej jest tym jaśniejszym:) Kredka nie należy do najmiękkszych ale ja obrysowuje nią usta po zastosowaniu balsamu.


Od lewej: Delia odcień 20, Lipfinity odcień Charming i Spicy

Kolejny ulubieniec to róż w kremie Golden Rose, którego nie mogę przestać używać:) Mój odcień to 103 i jest to koralowy róż z delikatnym złotym połyskiem. Wygląda cudownie w każdym makijażu i uwielbiam efekt rozświetlonej, zdrowej skóry.




Na koniec chciałabym opowiedzieć o gadżecie, który odkryłam jakiś czas temu (kilka miesięcy). Mianowicie o gąbeczce Freedom Makeup, która jest zamiennikiem Beauty Blendera, a według mnie jest zdecydowanie lepsza. Nie dość, że kosztuje tylko 25 zł, to jeszcze jest naprawdę trwała i według mnie, równie miękka co BB. Używam jednej gąbeczki już ponad miesiąc i wygląda jak nowa, przy czym Beauty Blender po 3 tygodniach było już do wyrzucenia. To samo dzieje się z gąbkami Blend it, czy Real Techniques - bardzo szybko się rozsypują. Gąbka z Freedom wygląda tak samo po wielu tygodnia codziennego używania. Polecam Wam spróbować!



I to już wszystkie moje perełki ostatnich tygodni. Jakie są Wasze? Piszcie proszę w komentarzach pod spodem :)




Copyright © EPHEMERIC BEAUTY , Blogger